Wschodnia granica

polsko-ukraińska granica
fot.Ondřej Žváček/ Wikipedia

Granica z Ukrainą ciągnie się od Przełęczy Użockiej, wzdłuż doliny Sanu, na wschód od Lutowisk, Ustrzyk Dolnych, przecina dolinę rzeki Strwiąż, Bramę Przemyską, przechodzi w kierunku północno-wschodnim i w okolicach Kryłowa osiąga rzekę Bug, a następnie wzdłuż Bugu biegnie do Sobiboru.

Południowo wschodni kraniec Polski to długi pas ziemi niezamieszkałej, wyludnionej przed laty i zapomnianej. Jednocześnie teren mniej znany i z całą pewnością należący do najpiękniejszych w Bieszczadach. Rozległe, puste przestrzenie i górujące nad nimi połoniny, tajemnicze pamiątki sprzed lat, a także dzika i nieskażona przyroda… Wszystko to znalazło swoje miejsce się w legendarnym „bieszczadzkim worku”1

zdjęcia promocyjne HBO
zdjęcia promocyjne HBO, trailer serialu Wataha

Trzeba bardzo uważać, aby przypadkowo nie zrobić kroku na drugą stronę. Kińczyk Bukowski czy Opołonek to przecież Bieszczady „zakazane” – tam raczej się nie przedrzemy bez reakcji patrolu. Granica jest bardzo dobrze obstawiona – ma się poczucie, że nie jest się samemu, kiedy w odległych trawach wypatrzeć można zaczajonych pograniczników, kontrolujących pustkowia. Trudno, by lornetki nakierowane na samotnego wędrowca, nie wywołały w nim odrobiny dreszczyku. Choć dawna radziecka sistiema działa potężnie na wyobraźnię, prób przedostania się na teren Unii Europejskiej ze wschodu jest naprawdę sporo.

W lesie, około pół kilometra od granicy polsko-ukraińskiej (rej. Tarnawa Niżna), patrol Straży Granicznej zatrzymał trzech przemoczonych i wyziębionych mężczyzn. Nie posiadali przy sobie żadnych dokumentów. W trakcie składanych wyjaśnień przyznali się do przekroczenia granicy pieszo z Ukrainy. Oświadczyli, że pochodzą z Afganistanu, a celem ich podróży miały być Niemcy. Tam mają znajomych.
http://www.bieszczadzki.strazgraniczna.pl/

 

Jak to dawniej bywało

W okresie PRL ze względu na przepisy graniczne teren ten był niedostępny dla turystów. W tejże strefie nie wolno było się poruszać, jeśli nie było w niej znakowanych szlaków turystycznych, a w „worku” ich nie było. Stanisław Kryciński w swojej książce „Tam gdzie diabły, hucuły, ukraińce” tak opisuje jedną z takich eskapad w latach 70. XX w.:

Gdy szczęśliwie dotarło się do grobu hrabiny to oczywiście należało odśpiewać jakąś bojową pieśń. Szczególnie dobrze nadawały się do tego Amaranty, sławiące polskich ułanów dowodzonych przez Kozietulskiego. Gdy gardeł było dwadzieścia parę, to pieśń świetnie słyszano po ukraińskiej stronie, ówcześnie należącej do Związku Sowieckiego. Wywoływało to natychmiast reakcję tamtejszych pograniczników, którzy żądali od Wojsk Ochrony Pogranicza zrobienia z tym porządku. Wtedy powrót ze strefy zakazanej dostarczał jeszcze więcej emocji.

 

Dokumentalnie

Tematem granicy polsko-ukraińskiej zainteresował się wiosną tego roku również kanał Discovery Channel.
Joel Lambert, były komandos i dowódca specjalnej amerykańskiej jednostki Navy SEAL – najbardziej elitarnej wojskowej formacji na świecie, znajdując się w różnych miejscach na świecie, ma 48 godzin na zrealizowanie założonego celu. Jego wyposażenie stanowią jedynie manierka wody i podstawowy ekwipunek survivalowca. Były żołnierz znajduje się na celowniku ścigających go służb. Jego celem jest dotarcie do wyznaczonego punktu.
Odcinek został zrealizowany w Bieszczadach, a kręcony był od 31 maja do 4 czerwca ubiegłego roku. Pogranicznicy brali wtedy udział w ćwiczeniach Manhunt (Obława). W ramach ćwiczeń pogranicznicy mieli złapać nielegalnego imigranta, który przekroczył polsko-ukraińską granicę. Joel Lambert „rywalizował” z funkcjonariuszami Straży Granicznej mając nad nimi dwie godziny przewagi. W obławie brali udział funkcjonariusze Straży Granicznej z placówek w Stuposianach i w Czarnej Górze. Pozostałe odcinki programu były nagrywane w różnych miejscach na całym świecie, m.in. w USA, Panamie, RPA czy Korei Południowej.


https://www.youtube.com/watch?v=b_LI34uPosU

Wieczorem, w rejonie bieszczadzkiej miejscowości Bukowiec, patrol funkcjonariuszy ze Stuposian zatrzymał kolejnego, nielegalnego imigranta. Tym razem, pieszo, do Polski zmierzał ob. Rosji narodowości czeczeńskiej. Twierdził, że kilka lat wcześniej pracował w Niemczech skąd został wydalony i teraz ponownie postanowił tam wrócić. W dotarciu do celu miał mu pomóc niesiony wizerunek Dalajlamy XIV i powtarzana na głos mantra. Mężczyzna nie posiadał dokumentów ani pieniędzy. Był przemoczony i głodny. Na placówce Straży Granicznej otrzymał pierwszy od kilku dni ciepły posiłek.

Cudzoziemcy pozostają do dyspozycji Straży Granicznej. Czeka ich readmisja z powrotem na Ukrainę lub pobyt w Ośrodku dla Cudzoziemców w Przemyślu.
http://www.bieszczadzki.strazgraniczna.pl/



1 SKORZYSTANO Z ARTYKUŁU: Karpacki las – wyprawa do źródeł Sanu, Tomasz Gołkowski
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Bieszczady na filmowo

Zobacz też inne testy oraz ciekawostki beskidzkie

3 Comments on “Wschodnia granica

  1. Pingback: Radiowe narodzenie | Blogownia Stacja7.pl

  2. Pingback: Boża radość | Blogownia Stacja7.pl

  3. Pingback: Na filmowo - Bieszczadzki Quiz

banner