Dzień 22

Za oknem deszczowo. Dla jednych jest to powód, by wracać do domu – chyba obsługujący Bieszczady San-bus nie był przygotowany na tylu chętnych podróżnych, bo za Ustrzykami i Wetliną (z zastrzeżeniem, że do Krakowa) nie brał już nikogo bez rezerwacji. Dla innych to okazja, żeby górsko zamarudzić i wybrać się do zakapiorskiej oberży.
Dobrą propozycją gwarantującą luźną atmosferę (na pewno nieco bardziej niż w Zajeździe Pod Caryńską, czy U Eskulapa) i wyszukany jadłospis (bardziej niż bar Kremenaros) jest Bieszczadzka Legenda. Dźwięki dobrej muzyki i cała kompania przyjaznych ludzi oddanych sprawie i gwarantująca dobrą strawę.
Czarcia Micha, czyli mięsko plus kapustka kiszona to ogień na talerzu. Pożywne jadło to również – prezentujący się bardzo dobrze na talerzu – pstrąg po bieszczadzku. Wszystko to na pewno nasyci wracającego z gór wędrowca. Dodatkowo jest też obszerny wybór dla wielbicieli wege, a także piw regionalnych z serii Ursa Maior. W knajpie zaszyć się można na nieco dłużej sięgając po towarzyskie gry wybierając odpowiednie temperaturowo pomieszczenie w środku, czy też spędzając dłuższą chwilę na hamaku/leżaku, przy dźwiękach reggae, na zewnątrz. Jest kolorowo, przyciągająco i pomocnie – ściana z tablicą ogłoszeń, no i mapa dla potrafiących zabłądzić 😉
Marta ze Spójrz przez okno poznała się na Bieszczadzkiej Legendzie, gdy była jeszcze w powijakach –
http://spojrzprzezokno.blog.pl/2014/06/25/tak-sie-rodzi-bieszczadzka-legenda/ – można śmiało powiedzieć, że po dwóch sezonach działalności, knajpa trzyma poziom!

banner