Góry i ludzie, wędrówki z plecakiem, piękne widoki i schroniskowe bazy zawsze szeroko otwarte dla zdobywających Bieszczady
Poświąteczna przerwa to idealna pora na wyjazd w góry, pod skrzydła bieszczadzkich aniołów. Opuszczamy więc Wielkopolskę i mkniemy na południowy wschód ku nieco bardziej nieskrępowanym przestrzeniom!
Śnieżne czapy drzew kłaniają się bielutkim połoninom, pokazując drogę do serca Bieszczadzkiego Parku Narodowego. Wokół wszechogarniająca biel i cisza. I mróz szczypiący policzki. I herbata z termosu smakująca jak nigdzie indziej.
A wieczorem
Tyle szlak, co za to zrobić wieczorem? Rozgwieżdżone niebo (ciemne jak nigdzie indziej w Polsce), dobre towarzystwo, grzane wino, smaczne jedzenie, ciepła muzyka w wetlińskich barach tylko dopełniają magię Bieszczadów…
Takie zimą bywają góry. Bywają, gdyż od trzech lat skrada się w nie ona dość nieśmiało. Na zimowe szaleństwo nie wystarcza nawet pewny niegdyś sylwestrowy czas.
Na stronie bazaludzizmgly.pl znajduje się opis miejsc wraz z przyczynkami do tego, by w nich zakotwiczyć. Uściślając: do Balnicy i Smolnika jednak nie dotarliśmy… następnym razem! Po kilku dniach w Wetlinie wędrówka zamierzała konsekwentnie w kierunku zachodnim, do Komańczy.
W całości bielutkie co prawda to te grudniowe połoniny – za opisem – nie były, ale na pogodę – przyznacie, nie mogliśmy narzekać!
Dalej wszystko się już zgadza, Bieszczady w pełnej krasie, z najlepszym towarzystwem!
31 grudnia
Jawornik to chyba optymalny cel sylwestrowego spaceru- tym razem samotnego- pomiędzy wczorajszym gwarem przy ognisku w Cieniu PRL-u i zapewne dzisiejszą nocą w Bazie Ludzi z Mgły 🙂
Grzechowisko jest dumne z widoków spod swojej chaty i wcale się nie dziwię – połoniny jak na dłoni! Mam nadzieję prawidłowość, jaki ostatni dzień roku, taki cały rok się nie sprawdzi i towarzysze wędrówki sie znajdą:)
1 stycznia
Transportowanie sie z bagażem do Jaworca – sanki błotne dają radę, ale dziękujemy Magdzie z bacówki za podwózkę!:)
Czekał nas tu noworoczny wieczór w Jaworzcu, przy gitarze i o świeczkach…
2 stycznia
Cześć z nas sporo wczoraj sie najeździła (kierunek Lesko i o jedne wędrowcze nogi niestety – na jakiś czas – mniej). Dziś juz Cisna, a skoro tak, to Pawłowi spod Hona dzięki za podwózkę kontuzjowanej koleżanki do schroniska- za porcje placków i gorrące mleko także!
Nasz towarzysz wędrówki z Jaworzca do Cisnej, Gandalf, to właściwie Ali. Podreptał z nami do bacówki pod Honem i tam czekał na właściciela, który się znalazł.
3 stycznia
Jesteśmy na Końcu Świata, w Łupkowie Starym – będzie nas dużo, będzie ciepło, a gulasz i żurek poczeka na nas po krótkim spacerze. Postaramy sie nie zabrać już ze soba żadnego psa;)
4 stycznia
Wczoraj, w strefie bez komóry, o świeczkach grało sie w hand-made dixit, agentów, kalambury… karkówke się tylko wąchało, a po zmroku szukało się geo’cachy. Dziś ostatnia noc w Bieszczadach, w Komańczy, w pokoju z pościelą i łazienką;) Wędrującym o tej porze poleca sie jednak po drodze z Łupkowa zajrzeć do sklepu w Smolniku, następne ciepłe jedzonko dopiero 'U Wandy’ w Komańczy.
Na koniec wspominam rzut oka na połoninę… Do zobaczenia Bieszczady!