Góry i ludzie, wędrówki z plecakiem, piękne widoki i schroniskowe bazy zawsze szeroko otwarte dla zdobywających Bieszczady
Podkarpacie, przysiółek Rudołowic. To właśnie tutaj zdążają kolędnicy, a wśród nich m.in. przewodnicy turystyczni i ratownicy GOPR o różnych specjalnościach i zawodach po to, by tradycyjnie – już po raz piętnasty – oddać pokłon Synowi Bożemu. Betlejem to wieś pośród pól w powiecie jarosławskim. Liczy kilkudziesięciu mieszkańców dumnych z tego, że ich niewielka osada nosi nazwę kojarzoną z Ziemią Świętą.
Jedna, wąska asfaltowa droga rozświetlona mnóstwem lampionów z betlejemskim światłem. Minąwszy znak drogowy z napisem Betlejem napotykamy na betlejemską szopkę. Prawdopodobnie to właśnie tu urodził by się Jezus Chrystus, gdyby cała historia rozgrywała się w Polsce. Mieszkańcy rokrocznie goszczą u siebie Świętą Rodzinę a wraz z nią wszystkich, którzy pielgrzymują, by oddać pokłon Dzieciątku – Królów, pasterzy i chóry anielskie. Tuż przed Bożym Narodzeniem przygotowują dla wszystkich wspaniałą wigilię.
Skąd się wzięło polskie Betlejem? Betlejem podkarpackie zaznaczmy, bo mamy jeszcze w Polsce kilka miejscowości o takiej nazwie. Musimy się w tym momencie cofnąć do roku 1939, kiedy to w szczerym polu osiedlają się pierwsze trzy rodziny. Początkowo stała tu jedynie drewniana szopa. Nie zdziwi chyba nikogo fakt, że pierwsi osadnicy byli biedni. Byli też bardzo religijni, wszystkim kojarzyli się ze Świętą Rodziną. Taki jest początek historii, której pamięcią sięga najstarsza mieszkanka przysiółka:
– To były ciężkie czasy. Wodę trzeba było nosić kilka kilometrów ze wsi. Dziś żyje się nam lepiej. Wszędzie stoją murowane domy, jest gaz, wodociąg, niczego nam nie brakuje
– opowiada z uśmiechem Maria Huk (84 l.)
Kochani,
można powiedzieć, że świąteczną radość się dzisiaj sprawnie wywołuje. I tak jak marketingowo stwarza się potrzebę otrzymania najwspanialszych uczuć, w które opakowane są dobrze znane produkty, tak tym produktem owe uczucia nigdy się nie staną. Nikt ich nie zapakuje i dostarczy do domów, które spowiła samotność. To jak bardzo uciekamy od bliskich i w jaki sposób budujemy – albo wydaje nam się, że budujemy – szczęście teraz, wpływa na to, jak będziemy je doświadczać – bądź nie – w przyszłości.
Choć to dla niektórych rodzaj sztucznej okazji, nad którą góruje przede wszystkim dzień wolnego, z jakiegoś powodu ten rok jest tak ułożony, by tymi dniami – skrajnie jednym, dwoma – się cieszyć. Jeśli nawet nie potrafić tego samemu, to tą obecnością dać się cieszyć innym, przede wszystkim swojej rodzinie.Pozostaje mi życzyć gotowości na radość, ubierajcie się w doświadczenia wspólnie spędzanego czasu i budowanie wspomnień, które pozostaną w pamięci. Szczególnie jeśli macie do siebie kawałek, niech to nie będą dla Was żadne góry!
Mateusz